Jaskinia Obłazkowa czy też Obłazkowa Jama znajduje się w Dolinie Kościeliskiej w masywie Raptawickiej Turni. Jest położona na wysokości 1150 m n.p.m i jest najkrótszą z trzech jaskiń Pawlikowskiego (Mylna, Obłazkowa i Raptawicka).
Jaskinie zwiedzać można codziennie, lecz należy zaopatrzyć się we własne źródło światła. We wnętrzu jaskini znajduje się Komora Wstępna rozgałęziająca się na dwa korytarze, które prowadzą do Sali Końcowej.
Jan Pawlikowski opisał ją pierwszy raz w 1887 roku. Nazwa jaskini pochodzi od góralskiej gwary: Oblazki, czyi obłazić, obchodzić. omijać.
Będąc w Zakopanem i zwiedzając Dolinę Kościeliską, postanowiliśmy zboczyć z trasy i udać się na zwiedzanie jednej z kilku zakopiańskich jaskiń, udostępnionych do zwiedzania. Była nią Jaskinia Obłazkowa (nie mylić ze słynną, podobnie brzmiącą Jaskinią Obłazową w Kotlinie Orawsko-Nowotarskiej, gdyż są to dwie różne jaskinie). Znajduje się ona u podnóża Raptawickiej Truni, na wysokości 1098 m n.p.m. Udostępniona jest dla turystów do zwiedzania przez cały rok. Ja, jak już chyba wspominałam przy opisywaniu jaskini Mroźnej, nie bardzo lubię zwiedzać takie miejsca. Jest tam jakoś ciasno, wąsko i zimno...brr. Dodatkowo wszystkie inne jaskinie w tej dolinie, oprócz jaskini Mroźnej, zwiedzamy bez przewodnika, nie są one oświetlone (trzeba mieć latarkę lub inne źródło światła) i panuje tam niska temperatura, więc trzeba ciepło się ubrać, bardzo ciepło. Dlatego nie lubię jaskiń, ale to nie przeszkadzało mi, by zwiedzić ją choć raz w życiu :)
Mapa jaskini Obłazkowej.
Spacerując po dolinie należy wejść na czerwony szlak turystyczny, by dotrzeć do jaskini. Wejście do niej nie jest takie proste na jakie wygląda, zresztą w ogóle chodzenie po górach nie jest proste. Podczas wspinaczki po stromych zboczach, niezbędna nam będzie siła rąk i nóg, gdyż kilkukrotnie trzeba będzie poratować się łańcuchami. My oczywiście robiliśmy częste przerwy, po to by odpocząć, a przy okazji podziwialiśmy piękne widoki Tatr. Czerwony szlak, którym podążaliśmy łączy się razem z czarnym, który prowadzi do Jaskini Raptawickiej. Jednak zrezygnowaliśmy z wyprawy do jaskini Raptawickiej, gdyż było zbyt stromo, a po drugie nie mieliśmy tyle czasu i sił, aby kontynuować jeszcze jedną wspinaczkę. Poszliśmy więc dalej czerwonym szlakiem i po chwili ukazało nam się wejście do Jaskini Obłazkowej.
W jaskini Obłazkowej zwiedziliśmy tylko pierwszą zewnętrzną komnatę, gdyż tylko ona jest oświetlona światłem dziennym. Do dalszych komnat prowadzi wąski, niski korytarz, którym trzeba się czołgać, by dalej dotrzeć i móc penetrować jaskinię. Przydałby się tu także jakiś kombinezon lub inny strój nieprzemakalny, ponieważ na dnie szlaku znajduje się woda. My niestety nie wiedzieliśmy o tym, a więc musieliśmy uważać, by się za mocno nie wybrudzić, bo przed nami była jeszcze daleka droga. Wiele razy wdepnęliśmy w jakoś kałużę, a to ze względu na to, że (jak już wspomniałam), było czarno, a zwykła latarka to za mało, by rozświetlić takie ciemności. Wniosek z naszej wycieczki jest taki, że na pewno na drugi raz lepiej zaopatrzymy się w przygotowanie do zwiedzania jaskiń.