Dziś o najwspanialszym, jak dla mnie, muzeum w Łodzi. Byłam tam po raz pierwszy i spodobało mi się od razu. No, może na początku nie byłam zbytnio zainteresowana, ale później jak najbardziej. Napisałam na początku, że to najwspanialsze muzeum, ale z tych które zwiedziłam, bo nie byłam we wszystkich. Z Muzeum Fabryki, Muzeum Bajki i Muzeum Kinematografii to właśnie to ostatnie było najciekawsze.
Zanim weszliśmy do owego Muzeum, przy wejściu witały nas figury przedstawiające zwierzęta, a dokładniej kotki z bajki pt. "Przygody kota Filemona".
Po wejściu, okazaniu biletów i zostawieniu płaszczy w szatni (obowiązkowej) udaliśmy się korytarzem w głąb Muzeum. Idąc, po obu stronach ścian, znajdowały się wystawy urządzeń i sprzętu używanego niegdyś do montażu taśm filmowych i projekcji filmów. Dużo dowiedzieliśmy się także o historii tego miejsca, dzięki tabliczkom informacyjnym oraz dzięki przewodnikom. Z rozmów wynikało, iż Muzeum, w którym obecnie przebywaliśmy, było kiedyś pałacem i należało do Karola Scheiblera, jednego ze słynnych łódzkich przemysłowców. Muzeum Kinematografii działa już 36 lat, lecz dopiero od 1986 roku w dzisiejszym budynku.
To, że Muzeum było pałacem doskonale widać w jego wnętrzu. Zachowały się tu pięknie zdobione ściany, witraże, podłogi oraz stylowe meble i kominki.
Zwiedzając Muzeum odniosłam wrażenie, że jest ono podzielone jakby na dwie części. W pierwszej dowiadujemy się właśnie o jego historii, oglądamy znajdujące się sprzęty, zdjęcia zasłużonych osób, aktorów, reżyserów. W drugiej części zaś oglądamy wystawy poświęcone bajkom i filmom wyprodukowanym właśnie tu. Przyznam, że druga część Muzeum jest bardziej interesująca. Wszystko (prawie) można dotknąć, zobaczyć, wypróbować, a oglądając wystawy przypomnieć sobie lata dzieciństwa. Znajdują się tu także sale, w których można poczuć się jak prawdziwy aktor. Wystawa w takiej sali nosi nazwę Tajemnice Planu Filmowego. Znajduje się tu sprzęt, którym posługiwano się na początku historii kręcenia filmów, aż po czasy współczesne. Odnośnie naszych czasów to w Muzeum właśnie na tej wystawie możemy wziąć udział w filmie z Koziołkiem Matołkiem - jesteśmy z nim na ekranie telewizora, prawie tak jak byśmy byli aktorami. Jest tam też komnata Chryzotemis z filmu "Quo vadis", w której również możemy wystąpić.
Gablota przedstawiająca eksponaty i rekwizyty wykonane przez scenografa na potrzeby filmów.
Kolejna wystawa - Latająca Maszyna. Tu czujesz się jak Guliwer z powieści Jonathana Swifta. Miasteczko z drobnymi jego mieszkańcami i Ty, a nad Twoją głową tytułowa latająca maszyna. Scenografia przygotowana do tego filmu przedstawia ulice i budynki Paryża wraz z jego mieszkańcami. Postacie wykonane są perfekcyjnie, wszystko zadbane i wzbogacane o najdrobniejsze szczegóły. Stojąc na środku ulicy sięgałam gdzieś trzeciego piętra.
Plan do filmu animowanego "Latająca maszyna".
Latająca maszyna
Dalej przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego spotykamy zbudowany w 1990 roku fotoplastikon. Dzięki niemu możemy oglądać fotografie stetoskopowe - trzeciego wymiaru oraz poznać jego funkcjonowanie.
Fotoplasikon w Muzeum Kinematografii w Łodzi.
Do Muzeum Kinematografii w Łodzi warto wybrać się również z dziećmi. Ich uwagę na pewno przykuje wiele wystaw poświęconych bajkom. Oczywiście nie będą one pamiętać takich bajek lub w ogóle nie będą ich znać. Raczej my, dorośli, przypomnimy sobie nasze lata dzieciństwa. Przyznam, że miałam problem z podaniem tytułów niektórych bajek. A jeszcze innych w ogóle nie widziałam. Więc cóż się dziwić dzieciom. Ci, którzy jednak je pamiętają niech opowiedzą swoim pociechom o czym owa bajka opowiadała. Na pewno ich to zaciekawi.
Wszystkie postaci są wykonane ręcznie.
Scenografia wykonana przez Tadeusza Wilkosza.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie, o którym bym zapomniała. Zrobiłam je przez okno Muzeum, gdyż nie można było zejść i stanąć blisko tych rekwizytów wielkich wymiarów. Pochodzą one z filmu "Kingsajz" w reżyserii Juliusza Machulskiego.