Suszenie ziół jest dla mnie metodą na zatrzymanie lata. W tej porze roku, jaką jest lato, kwitnie tak wiele ziół, że grzechem byłoby ich nie ususzenie i zmarnowanie, bo jak wiadomo nie wykorzystamy całej ilości ziół od razu czy też przez sezon. Dlatego ja jestem jak najbardziej za suszeniem wszelkiego rodzaju ziół.
Co roku w czasie letnich, ciepłych dni z dużą ilością słońca suszę miętę, ale również rumianek, majeranek, koper, pietruszkę, pokrzywę, lawendę. Natkę pietruszki i koper również mrożę i dodaję zimą do ziemniaków lub zup. Wracając natomiast do suszenia, to ja, niezależnie od danego rodzaju zioła, zawsze każde z nich suszę w ten sam sposób.
Sprawdzonym sposobem numer 1 na suszenie ziół jest zerwanie ich czy też ścięcie nożyczkami łodyg ziół, następnie płuczę je dokładnie w zimnej wodzie, by pozbyć się piasku, robaczków i innego brudu. Potem rozkładam na balkonie bawełniany materiał (mam specjalny przeznaczony tylko do suszenia) i na niego rozkładam równomiernie umyte zioła. Czekam dzień, dwa, trzy, aż wszystko idealnie się wysuszy, obrywam listki (mięta, pokrzywa), ściągam listki (majeranek) i układam do słoiczków czy kartonowego pudełka wyłożonego papierem do pieczenia. Lawendę po prostu wieszam na sznureczku na żabkach od firanki. Dają zapach pomieszczeniu i schną, a potem przekładam je do woreczków i mam zapach do szafy.

Sposobem numer 2 jest suszenie ziół w kuchence mikrofalowej. Polecam tą metodę, dla osób, które nie mają zbyt wiele czasu. A więc oczyszczone zioła umieszczam na ręczniku papierowym i wstawiam do mikrofali na pół minuty. Po tym czasie przewracam je na drugą stronę i znów wstawiam na 30 sekund. Cały proces powtarzam około 4 minut, aż zioła będą suche. Oczywiście czas może być krótszy lub dłuższy w zależności od grmamtury ziół.
Tak ususzone zioła idealnie pasują na zimowe wieczory (herbatka miętowa), ale mogą być również wspaniałym prezentem. Wystarczy zapakować je do ozdobnego słoiczka i przewiązać wstążką.