By to dokładniej zrozumieć, należy przypomnieć sobie kilka podstawowych wiadomości znanych ze szkoły. A mianowicie, woda bierze się z chmur, a dokładnie z deszczu, który spada na ziemię oraz do jezior, mórz i oceanów. Stamtąd paruje i unosi się w górę i cały cykl się powtarza.
Natomiast jeśli chodzi o zasolenie, to sprawa ma się następująco. Woda spadająca w postaci deszczu jest czysta. Podczas spadania miesza się z dwutlenkiem węgla, przez co ma nieco kwaskowaty odczyn. Taka kropla, która upadnie na ziemię natychmiast przesącza się przez jej warstwę, dopóki nie napotka zbiornika wodnego czy rzeki. Taka kwaśna kropla może dosłownie drążyć skałę, a skały jak wiadomo (bądź nie) zawierają jony składające się z sodu i chloru (chlorek sodu), tworzą sól.
Potem taka słona woda trafia do oceanów, skąd paruje, ale już bez soli, bo ona zostaje w wodzie (oceanie). Takie działanie sprawia, że sól cały czas gromadzi się w dużych zbiornikach wodnych. Obecnie jest jej tyle, że stanowiłaby ona po odsączeniu 3,5% całkowitej masy oceanicznej.
Woda z jeziora natomiast nie jest słona, gdyż jest ona w ciągłym ruchu: wpływa i wypływa z jeziora w postaci rzek lub strumyków. Jony chlorku sodu nie nadążą więc się zatrzymać, by słony smak wody z rzeki czy jeziora był wyczuwalny.